Maria ma na sobie lejącą się suknię z szarego, opalizującego weluru, który to materiał nie dość, że jest komfortowy, to idealnie współgra z figurą i dostosowuje się do niej, stąd suknia nie musi być uszyta idealnie, co do najmniejszego szczegółu na miarę. Do tego długie, czarne rękawiczki oraz kwadratowa torebka z szarej satyny. Ciemną tonację przełamuje jasna, futrzana etola. Warto też zwrócić uwagę na okulary i ich charakterystyczny dla czasów przedwojennych model.
Wszystkim z Was, które nie zdążyły wybawić się w zimowym sezonie, przypominamy, że okres, który właśnie zakończył się tłustym czwartkiem i ostatkami, nazywano kiedyś "białym karnawałem", natomiast po Wielkiejnocy następował "zielony karnawał", który trwał całą wiosnę i lato.
Jednak dla tych, które w dalszym ciągu czują niedosyt i już chciałyby rzucić się w wir zabaw w nowych toaletach albo nie są zadowolone z dotychczasowych strojów mamy "słowa pocieszenia" Jadwigi Suchodolskiej, autorki poradnika Sztuka ubierania się, wydanego w 1937 roku:
Ogół pań zwraca uwagę na stroje wieczorowe czy balowe, twierdząc, że w nich kobieta najładniej wygląda i może najbardziej dodatnie wywierać wrażenie na otoczeniu. Istnieją jednak panie o typie urody wybitnie sportowym, i te będą musiały pogodzić się z myślą, że na balu będą wyglądały mniej efektownie. Niech się pocieszą tym, że lepiej chyba powabnie wyglądać na co dzień, niż kilka razy do roku zamieniać się ze skromnej poczwarki w pięknego motyla. Dlatego rozsądek nakazuje, aby nie wkładać zbyt wielkich sum w toaletę balową - przy zaniedbaniu sukien, które częściej nosimy.
Cóż, każdej z nas pozostaje mieć nadzieję, że surowe oko pani Suchodolskiej zaliczyłoby ją do typu urody spektakularnej. Chyba że po zimowych szaleństwach budżet został mocno nadwerężony - wtedy bez dwóch zdań praktyczniejszy okaże się sportowy typ urody.